22. Festiwal Filmu Niemego w Krakowie organizowany przez Kino Pod Baranami odbywał się w tym roku pod hasłem ,,Ekspresja”. Nie ma łatwiejszej formy ukazania ekspresji na ekranie niż niemieckie filmy z lat 10. i 20. XX wieku. Sam nurt nazwany został ekspresjonizmem, a jedno z jego czołowych dzieł również można było oglądać podczas tegorocznego Festiwalu. Mowa tutaj oczywiście o Gabinecie Doktora Caligari (Robert Wiene, 1919). Festiwal Filmu Niemego umożliwia nam oglądanie właśnie takich klasyków na wielkim ekranie, oprócz samej projekcji jednak dostarcza również wrażeń dźwiękowych. Muzyka na żywo, komponowana specjalnie do danych produkcji, pozwala na szersze doświadczenie kinowe, odbieranie dzieł, często dobrze przez nas znanych (jak wspominany wyżej Gabinet Doktora Caligari) w nowy sposób. Jego inną wielką zasługą jest odkrywanie dzieł zapomnianych, zagubionych i dopiero co odnalezionych, odrestaurowanych i odnowionych. Takim właśnie filmem jest Opium z roku 1919, które przez kontrowersyjne treści zostało zmienione przez ówczesną cenzurę, a zostało dokładnie zrekonstruowane przez Filmmuseum München i Filmmuseum Düsseldorf w 2018 roku.
Cała fabuła Opium w swojej mnogości wątków: dramatycznych romansów, niewierności, śmierci, porwań, a także wielu miejsc, w których rozgrywa się akcja (Europa, Indie czy Chiny), jest właściwie próbą opowiedzenia o uzależnieniu, o tym w jakim stanie musi znaleźć się człowiek szukający ucieczki w psychodeliczno-narkotycznych wizjach. Akcja filmu rozpoczyna się w Chinach, gdzie angielski medyk – profesor Gesellius (Eduard von Winterstein) bada działanie opium w Chinach. Badania te doprowadzają go do tajemniczej palarni Nung-Tschanga (Werner Krauss), gdzie hoduje on specjalną odmianę tego leku. Jak się okazuje postać ta ma bardzo tragiczną przeszłość: jeden z europejskich lekarzy przebywających w Chinach uwiódł mu żonę, a z ich romansu narodziła się córka Sin. W ramach zemsty Nung-Tschang zabił żonę i uwięził dziewczynę (Sybill Morel), a następnie poddawał ją eksperymentom mającym ukazać działanie jego wyjątkowego opium. Profesor Gesellius postanowił uratować Sin i zabrać ją ze sobą do Europy. Nung-Tschang nie daje jednak za wygraną i podąża za doktorem. Staje się jego cieniem, którego jedynym celem będzie dokonanie zemsty. Cała dalsza historia opiera się więc na nieszczęśliwych wypadkach, które spotykają Gesilliusa po powrocie. Od zdrady żony z jego protegowanym doktorem Richardem Amstrongiem (Conrad Veidt), po samobójstwo owego kochanka, które początkowo nie zostaje rozwiązane i doktor obwinia siebie o jego śmierć, co prowadzi go do wyjazdu do Indii, gdzie ma dzięki rządowemu wsparciu prowadzić dalsze badania nad opium.
Pomimo tego, że to Nung-Tschang wydaje się sprowadzać wszystkie nieszczęścia na doktora Geselliusa, to sprawcą tak naprawdę okazuje się tytułowe opium. To ten lek/narkotyk określa całe działanie bohatera, po jego zażyciu Gesellius ma fantastyczne wizje, których nie umie oddzielić od rzeczywistości, jak na przykład ta w której zabija doktora Amstronga. Wizje te przewijają się przez cały film, to poprzez nie najczęściej wybrzmiewa ekspresjonistyczny styl dzieła. Przede wszystkim zmieniające się kolory kadrów, oprócz tradycyjnych niebieskich określających noc, przechodzą one w fioletowe i czerwone przedstawiające sceny palenia opium oraz wizji jakie po tym następują. Fantastyczność tych stanów ukazana jest przez postacie, które się w nich pojawiają: nimfy i fauny zabawiające się nad skrajem rzeki. Gesellius widzi siebie wśród tych istot, oddaje się wraz z nimi przyjemnościom cielesnym. Ta iluzja daje profesorowi chwilowe szczęście, którego tak bardzo brakuje mu w życiu. Fabularnie jest to ciekawa gra z badaniami jakie prowadzi profesor, które skupiają się właśnie na szczęściu człowieka, którego jemu samemu brak.
Oprócz wspomnianych pokolorowanych kadrów oddających stan bohaterów uwagę zwracają cudownie wykonane zdjęcia autorstwa Helmara Lerskiego, które wykorzystują głębie ostrości, pozwalające nam zobaczyć różne stany postaci, ich reakcje na dane wydarzenia, skupiające w sobie to, jak wiele dzieje się na ekranie. W narkotycznych wizjach bardzo często zastosowano nakładane zdjęcia, rozmyte przejścia, falujące odbicia w wodzie co jeszcze bardziej potęguje stan odurzenia bohaterów. W filmie zaskakuje również użyta scenografia, pełna przepychu i bogactwa, zwłaszcza w scenach przedstawiających Indie lub Chiny. Gwarne targowisko, pałac indyjskiego księcia, gdzie znajdowało się pełno statystów i mnóstwo egzotycznych zwierząt (co dzisiaj raczej szokuje w sposób negatywny, ponieważ możemy zadawać sobie pytania jak te zwierzęta były na planie traktowane), ukazuje nam również możliwości ówczesnej kinematografii niemieckiej. W niektórych scenach, najczęściej przedstawiających szaloną postać Nung-Tschanga, posługiwano się grą świateł, cieniami – tak charakterystycznymi dla niemieckiego ekspresjonizmu. Gwałtowna ekspresja, mimika i charakteryzacja, czego zasługą również była świetna gra jednego z czołowych aktorów niemieckich tamtych lat Wernera Kraussa, sprawiały, że często bohater ten wydawał się być jedną z postaci narkotycznych iluzji. Jego poboczne działanie w cieniu, unikanie bohaterów i dopełnianie swej zemsty, poprzez unieszczęśliwianie wszystkich bliskich Gesilliusa, może właściwie prowadzić do interpretacji uosabiających Nung-Tschanga z opium. Sam jak wspominałam posiadał specjalną jego odmianę i przynosił bohaterom nieszczęścia tak, jak to czynił właśnie tytułowy narkotyk.
Dużą rolę w odbiorze opisywanego prze ze mnie filmu miała muzyka wykonywana podczas seansu przez duet: Maciej Trifonidis i Miłosz Skiwrut. Połączenie muzyki etnicznej z elektryczną gitarą i kontrabasem dało niesamowite wrażenie z jednej strony oddające niektóre „orientalne” lokacje, lub podkreślające stan bohaterów, ale przede wszystkim idealnie uzupełniające to, co w filmie najciekawsze, czyli wizje bohaterów po zażywaniu opium. Muzyka ta nie miała więc tylko na celu towarzyszenie obrazom filmowym, sama wprowadzała widza w pewien stan transu. Niektóre instrumenty czy dźwięki wydawane przez usta wykorzystywane były przez Macieja Trifonidisa jako dodatkowe efekty dźwiękowe. Wykorzystanie elektroniki wraz z etnicznie brzmiąco muzyką dodawało nowego znaczenia do filmu, podnosząc, moim zdaniem, jego wartość. Jest to idealny przykład jak filmy nieme, pozbawione, jakby się mogło dzisiaj wydawać, koherentnego elementu jakim jest dźwięk lub muzyka filmowa zyskują na znaczeniu poprzez dodanie muzyki współczesnej, muzyki nie ilustrującej, z jednej strony oddzielnej od filmu, ale z drugiej uzupełniającej go.
Karolina Szuba
Źródła zdjęć: oficjalne materiały prasowe 22. Festiwalu Filmu Niemego